Mam nastoletnią córkę, która jest prawdziwą artystką. Jej biurko to nieustanna przestrzeń kreatywności. Markery, szkicowniki, kleje w sztyfcie i zestawy farb – wszystkie te rzeczy mają swoje stałe miejsce, choć czasem trudno dostrzec tam porządek. Nożyczki, pocięte kartki i kawałki kartonów rozrzucone po podłodze to codzienny widok w jej pokoju. Zabawne jest to, że nasze świnki morskie wydają się być z tego powodu zadowolone, mając dostęp do mnóstwa nowych materiałów!
Życie z artystką wiąże się z pewnymi wyzwaniami. Bałagan, który z jednej strony może doprowadzić do szału, z drugiej staje się częścią codzienności. Ołówki do szkicowania pod łóżkiem, pędzle w łazience, akwarele na stole w jadalni – to dla mnie szaleństwo! Ale moja córka jest niesamowitą osobą: kreatywna, empatyczna, zabawna. Dla niej ten bałagan ma sens – może lubi mieć wszystko w zasięgu ręki, nawet jeśli oznacza to chaos.
Przyznam, że te wizualne bodźce bywają przytłaczające, a widok jej pokoju pełnego artystycznego nieładu sprawia mi dyskomfort. Ale co mogę zrobić? W końcu, relacje z moją córką są ważniejsze niż porządek, a ja chcę wspierać jej artystyczny rozwój. Dzisiaj na przykład zabrała mnie do sklepu, żeby kupić rzeczy potrzebne do najnowszego projektu: 5 metrów grubego drutu, cęgi boczne i kombinerki. Nie mogę się doczekać, co z tego powstanie, ale mam przeczucie, że nasze świnki morskie mogą nie być już takie zadowolone, jak dotychczas!
Z czasem zaczynam przyzwyczajać się do tego niekończącego się bałaganu. Może to część procesu bycia ojcem nastoletniej artystki? Jedno jest pewne – życie z moją córką jest pełne niespodzianek i kreatywnego chaosu, który uczę się akceptować!