Witajcie, dzielni ogrodnicy!
Dziś, podczas spaceru przez centrum mojej pięknej wsi, spotkałem niezwykłego mieszkańca – grzyba! Rósł sobie dumnie obok dość ruchliwej ulicy. Był piękny, duży, choć zapewne zamieszkany przez robaczki. Postanowiłem go zostawić w spokoju, niech dalej rośnie, bo przecież nie będę go niepotrzebnie niszczył i zabierał. Za to przypomniało mi to spotkanie, że czas zabrać rodzinę do lasu na prawdziwe grzybobranie!
Mój ogródek też zaczął sygnalizować, że jesień zbliża się wielkimi krokami. Choć niektóre rośliny wciąż kwitną, jak ten piękny biały kwiatek, to warzyw mam coraz mniej. Krzaki ogórków, papryki i większości pomidorów już dawno wyrwane, a grządka z cebulą prawie pusta. Z koprem było zabawnie — zebrałem go w zeszłym miesiącu, ale podczas zbiorów nasiona się posypały i voilà — mam drugi wysiew! To dopiero perpetuum mobile! Co prawda, nie urośnie już taki bujny i piękny, ale mały koperek też cieszy, zwłaszcza moją małżonkę.
Marchewki powoli znikają — podbierane stopniowo, a na ostatnim krzaku pomidora dojrzewa jeden czerwony owoc. Prawdziwy rodzynek tej jesieni! Posiałem też sałatę i pak choi, które rosną zdrowo pod folią, bo bez niej pewnie padłyby ofiarą gąsienic Bielika. Ładne, białe motyle, które od wiosny latają nad moim ogródkiem to jedne z najgorszych szkodników. Ich larwy są prawdziwym utrapieniem! Przez nie sporo warzyw muszę przykrywać specjalną siatką.
Jednak praca w ogródku stała się o wiele przyjemniejsza, dzięki karmnikowi dla ptaków, który niedawno postawiłem. Sikorki odwiedzają mnie codziennie, a jedna z nich na pewno ma ADHD! Jak wiecie, gościł u mnie także Rudzik – prawdziwa rzadkość. Teraz myślę o powieszeniu kilku budek dla ptaków, może na wiosnę znajdę chętnych na wprowadzenie się? Byłoby dziwnie i zarazem świetnie!
Na dziś to tyle, do następnego wpisu, dzielni ogrodnicy! Dbajcie o swoje rośliny i miejcie oko na te małe urocze stworzonka, które przylatują w odwiedziny!
Post Scriptum: Kiedy pisałem ten wpis, przeglądałem jednocześnie filmy z sikorkami, które nagrałem przy karmniku. Wszystko wyglądało spokojnie i zwyczajnie, aż dotarłem do nagrania z dzisiejszej nocy. Prawie dostałem zawału! Do karmnika przyszły szczury! Skąd one się wzięły? Nie mam pojęcia, ale to są uroki życia na wsi. Motylki, pszczółki, sikorki. Szczury! Zaraza! Jeżeli dobrze się domyślacie, to podstępne szczurze posunięcie oznacza wojnę. Dziś wieczorem wystawiłem już trutkę w rogu ogródka, a jutro zamierzam zaopatrzyć się w kilka pułapek. Co za przygody! Co za emocje!