
W końcu się doczekałem! Moje sadzonki ogórka wypuściły drugie liście! Tak, te drugie – te prawdziwe! Myślę, że jeszcze miesiąc i będę mógł przesadzić je do ziemi. W tym roku planuję posadzić 16 sadzonek ogórka, ale na wszelki wypadek wysiałem ich aż 25. Wiecie, jak to jest — wybiorę najładniejsze, a reszta cóż — trafi na kompost. Takie życie!
A skoro już o kompoście mowa, to muszę się pochwalić — w końcu kupiłem własny kompostownik! Nie za duży, ma tylko 300 litrów pojemności, ale przy czteroosobowej rodzinie powinien wystarczyć. Przynajmniej taką mam nadzieję! Teraz każdy obierek, zwiędnięty liść sałaty czy fusy po kawie będą miały nowe, szlachetne przeznaczenie — przemienić się w czarne złoto dla ogródka. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na razie wygląda to jak stos resztek kuchennych, ale jestem dobrej myśli!

Jeśli chodzi o resztę warzyw w ogródku, to wiosna w pełni! Marchewka, którą posiałem ponad miesiąc temu, też pięknie wypuszcza drugie liście. Zresztą marchewka to pewniak — co roku mam jej tyle, że mógłbym otworzyć stoisko na targu. Pietruszka, cebula, czosnek, rzodkiewki i szczypiorek też rosną jak na drożdżach! Sałata zarosła tak bardzo, że jemy ją codziennie, a i tak zostaje!
Nie mogę też zapomnieć o moich truskawkach. Zarówno odmiana Florence, jak i cudna, różowa Toscana już zakwitły! Mam nadzieję, że za chwilę pojawią się pierwsze owoce. Może nawet zdążę kilka zjeść, zanim małżonka zamrozi je na Wigilię, jak co roku!


A co słychać u moich ptasich gości? Oj, dzieje się!
Sikorki buszują w karmniku codziennie. Przylatują, łapią dwa-trzy nasionka i lecą dalej załatwiać swoje ptasie sprawy. Energetyczne maleństwa! Samiec i samiczka kosa codziennie odwiedzają moją miskę z wodą. Najpierw kąpiel w stylu SPA, potem buszowanie w ściółce za robaczkami. Przy okazji rozrzucają ziemię wokół grządek, żebym przypadkiem się nie nudził i miał co sprzątać! A potem, jak gdyby nigdy nic, pięknie śpiewają, siedząc na dachu najwyższej szopy w okolicy. Królowie podwórka!
Para gołębi grzywaczy nadal jest niezwykle płochliwa. Każdy liść spadający z drzewa to dla nich sygnał alarmowy! Mają jednak genialny system działania: jeden gołąb siedzi na płocie i pilnuje okolicy, a drugi wyszukuje nasionka, które wypadły sikorkom z karmnika. Podział pracy na medal! Szkoda, że są takie nieufne, bo z chęcią podrzuciłbym im trochę nasion czy owoców osobiście.
Niestety, mój zimowy gość — rudzik — przestał się pojawiać. Trochę mnie to smuci, ale cóż — może znalazł piękną partnerkę i teraz razem szukają robaczków w lesie? Trzymam za niego kciuki!
Ogródek ma też stałego mieszkańca — ryjówkę! Czasem buszuje po ziemi w poszukiwaniu jedzenia, zupełnie mnie nie zauważając. Mała, szybka i urocza. Wiem, że ryjówki polują na moje ukochane dżdżownice, ale co zrobić — takie prawa natury. Poza tym trudno się gniewać na kogoś, kto potrafi tak zawzięcie ryć nosem w ziemi. Wiecie, że ryjówki są jadowite? To taka mała ciekawostka na koniec!
Jeśli chcecie zobaczyć na własne oczy, co dzieje się w moim ogródku, przygotowałem dla Was kilka krótkich filmików! Zajrzyjcie koniecznie — zobaczycie sikorki w akcji, grzywacza, a nawet zwinną ryjówkę w poszukiwaniu przysmaków!
Do następnego wpisu, kochani ogrodnicy!