
Po wczorajszym, krótkim, ale ekscytującym spotkaniu z rudym ogonkiem w tle, nie mogłem się powstrzymać. Nie dawało mi to spokoju! Zdecydowałem się dzisiaj zapolować!
Rozsypałem trochę kruszonych orzechów pod agrestem, ustawiłem moją starą, wysłużoną kamerę na statywie i oddaliłem się na bezpieczną odległość. Wiedziałem, że jeśli będę siedział za blisko, to tylko pogwiżdżę sobie na gości. A że pogoda była w sam raz – bez wiatru, cicho, pochmurnie – usiadłem sobie z kawą i czekałem.
Trochę to trwało. Ale w końcu na scenę wkroczył pierwszy aktor – podlot Sikorki Bogatki. Jeszcze niezdarny, jeszcze trochę puchaty, ale już bardzo ambitny. Skakał z krzaczka na krzaczek, z doniczki na kamień, zaglądał pod liście, próbując coś wydłubać z ziemi. Sami zobaczcie, jak komicznie wygląda, kiedy próbuje sięgnąć po orzeszek!
Podlot Sikorki Bogatki!
Niedługo potem zjawiła się samiczka Wróbla, głodna jak wilk. Serio, upychała te orzechy do dzioba, jakby to był jej ostatni posiłek. Wróble to urodzone spryciule – błyskawicznie wyczuwają, gdzie coś się dzieje.
Samiczka Wróbla!
Gdy już odleciała, pojawił się jeszcze stary, czarny Kos i kilka razy cała rodzina Sikorek Bogatek. Ale Kopciuszka dalej nie było. Już miałem się poddać, orzechy się kończyły, kamera zbliżała się do kresu baterii – i nagle jest! Na krótką chwilę pojawiła się samiczka Kopciuszka – cudna, z jasno-szarym upierzeniem i tym charakterystycznym, rdzawym ogonem! Piękna chwila!
Samiczka Kopciuszka!
Nie widziałem samca, ale to nie znaczy, że go nie ma – może właśnie pilnował gniazda. Kopciuszki często gniazdują w szczelinach murów, na poddaszach, a nawet w opuszczonych doniczkach! Możliwe, że dopiero się zadomawiają gdzieś w okolicy – a może to tylko przystanek na trasie, bo trzeba pamiętać, że to ptaki wędrowne. Na zimę lecą w cieplejsze rejony – w okolice Morza Śródziemnego, a czasem jeszcze dalej, do Afryki Północnej. Wiosną wracają w swoje ulubione miejsca, a jeśli im się spodoba mój ogródek, może wrócą w przyszłym roku?
A tak w ogóle ciekawe, co u mojego małego Rudzika. Ostatni raz widziałem go wczesną wiosną, kiedy jeszcze były przymrozki. Może teraz gdzieś uczy swoje młode, jak wybierać dobre kąski z leśnej ściółki i jak rozpoznawać miejsca, w których można się bezpiecznie schować? Mam nadzieję, że jesienią znów zawita pod mój agrest i zarzuci tą swoją pomarańczową apaszką!
Na koniec mały apel – jeśli masz ogródek, balkon, parapet – dokarmiaj ptaki z głową. Teraz, latem, nie chodzi o karmniki pełne ziaren, tylko o bezpieczne miejsca do picia wody, lub nawet zażywania kąpieli! Można wystawić trochę owoców (np. przekrojona gruszka lub jabłko), ewentualnie – jak u mnie – kruszone orzeszki lub niesolone nasiona słonecznika, ale w malutkich ilościach.
No i aparat w pogotowiu – bo nigdy nie wiesz, kto dziś zawita do Ciebie na śniadanie!