
Czasem, jak siadam sobie z kawą na tarasie i patrzę na mój ogródek warzywny, to łapię się na tym, że wcale najpierw nie widzę ogórków, fasoli czy pomidorów. Zamiast tego widzę fioletowe główki lawendy, złote plamki melampodium i wspaniale rozrośniętą nasturcję, która pnie się tam, gdzie jej się żywnie podoba. I wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadza. Nawet coraz częściej myślę, że ogródek warzywny bez kwiatów to trochę jak kawa bez kofeiny.
Kiedyś traktowałem mój ogródek jak czysto użytkową przestrzeń – wszystko musiało mieć swoje miejsce. Musiał być porządek! Aż pewnego razu pomyślałem, że można to zrobić inaczej. Można pozwolić sobie na odrobinę chaosu, koloru, zapachu i bzyczenia. Bo właśnie bzyczenie jest w ogródku warzywnym najważniejsze! Gdy widzę, że pszczoły i trzmiele kręcą się przy kwiatach, a motyle siadają — gdzie popadnie, to wiem, że cały ten zielony świat pracuje razem. Kwiaty, owady i najważniejsze — warzywa!
W ten sposób, od pewnego czasu, kwiaty są moimi cichymi sprzymierzeńcami. To one przyciągają owady, działają jak pułapki na szkodniki, a czasem po prostu cieszą oczy. I wcale nie trzeba mieć pełnej, kolorowej rabaty, żeby mieć ogród pełen kwiatów. Można je spokojnie wpleść między warzywa. I one się tam odnajdą!
No i właśnie o tym będzie ten wpis. Opiszę moje ulubione kwiaty, które od niedawna sadzę między grządkami. Takie, które nie tylko są ładne, ale też pożyteczne – dla warzyw i dla mnie. Niektóre potrzebują słońca, inne wolą cień. Jedne trzeba podlewać, inne praktycznie same sobie radzą. A wszystkie mają w sobie coś, co sprawia, że ogródek warzywny staje się czymś więcej niż tylko miejscem do siania i zbierania. Prawie wszystkie. Powiedzmy, że większość!
Rozchodnik ostry
Niepozorny, niski, ale jak zakwitnie – wygląda, jakby ktoś rozlał słońce po ziemi. Żółte kwiatki rozchodnika ostrego to magnes na pszczoły. Nie potrzebuje wiele – wystarczy mu słońce i sucha ziemia. Idealny do tych miejsc, gdzie nawet chwastom ciężko.
Begonia
Begonie lubią cień, dobrze wyglądają, ale dla owadów są trochę jak scenografia. Ładnie, ale nie ma nic do jedzenia. W cienistych zakątkach, gdzie nic innego nie chce kwitnąć – begonia da radę. Cień trzyma wilgoć, a ona nie znosi przesuszenia.
Mexican Creeping Zinnia
Właściwie to polegnatka. Rozrasta się na boki, pięknie rozświetla brzegi grządek i przyciąga małe bzyczące towarzystwo. Słońce i trochę wody – tyle jej wystarczy. Świetna, żeby dodać życia między rzędami warzyw.
Melampodium
To taka eksplozja żółtego! Małe, ale energiczne kwiaty, które uwielbiają słońce i rozgrzaną ziemię. Pszczoły i motyle robią nad nimi kółka jak samoloty nad lotniskiem. Lubi glebę lekką. Podlewania nie za dużo, nie za mało – w sam raz!
Nasturcja
Przyciąga zapylacze. Przyciąga mszyce. Lepiej, żeby żyły na niej, niż moich warzywach! Jej kwiaty można jeść. W słońcu czuje się najlepiej, ale w półcieniu też ładnie rośnie. Co ważne – nie lubi, gdy ziemia jest wiecznie mokra. Z nią trzeba z wyczuciem.
Goździk
Są piękne i mam ich mnóstwo! Pachną, kwitną, wyglądają elegancko, ale owady raczej do nich nie lgną. Lubią słońce i dobrze przepuszczalną ziemię. Z nimi nie mam problemów.
Chryzantema indyjska
Wygląda jak idealna roślina – kolorowa, rozłożysta, po prostu kapitalna. Niestety, nabrałem się na ten piękny wygląd, bo ma tyle nektaru co sucharek. Owady omijają ją szerokim łukiem. Rośnie w słońcu, półcień też zniesie, ale nie lubi zbyt dużo wody.
Fuksja
Jeden z moich faworytów do sadzenia w cieniu. Jej dzwonkowate kwiaty są jak latarnie dla trzmieli – nawet w pochmurny dzień widać, że coś się wokół niej kręci. Lubi wilgoć, więc trzeba podlewać regularnie. Idealna na te grządki, gdzie słońce nie dochodzi.
Lawenda
Tak. Lawendy mam bardzo dużo. Nie znam kwiatów, które bardziej przyciągałyby pszczoły niż lawenda. Uwielbia ciepło, dużo słońca i lekką ziemię. Podlewać można rzadko. Ona lubi mieć sucho. Jak dla mnie – obowiązkowa w każdym ogródku warzywnym. Legenda głosi, że odstrasza ona osy i szerszenie!
Margaretka
Wygląda jak klasyczna stokrotka, tylko – większa, bujniejsza, bardziej widowiskowa. Pszczoły i trzmiele ją uwielbiają. Margaretka lubi słońce i umiarkowaną ilość wody. Kwitnie długo i obficie.
Bratek
Bratków mam zawsze pełno na początku sezonu. To urocze wiosenne kwiatki, ale trzeba uczciwie powiedzieć – dla owadów to raczej plan B. Jeśli nie ma nic innego, może się skuszą. Lubi półcień i regularne podlewanie, bo korzenie ma płytkie i szybko się przesuszają. Miły akcent w pierwszych tygodniach wiosny.
Boronia
Pachnie obłędnie i naprawdę przyciąga pszczoły, ale ma swoje wymagania. Rośnie w półcieniu, lubi wilgoć i kwaśną glebę – trzeba się postarać, bo warzywa za kwaśną glebą nie przepadają. Świetnie sprawdza się w doniczce – można ją postawić tam, gdzie ma zwabić owady.

Pisząc ten wpis, jeszcze raz przejrzałem, co mi tam właściwie rośnie wśród ogórków i marchewek. I wiecie, co mnie zaskoczyło? Że w tym roku, nieświadomie, stworzyłem w moim ogródku całkiem niezłą kolekcję.
Prawda jest taka, że każde warzywa będą miały lepiej, jeśli w pobliżu będą kwiaty. Bo owady to nie tylko bajka o pszczółkach – to konkretna robota, którą te małe stworzenia wykonują dzień w dzień. A kwiaty to ich ulubione rośliny.
Wystarczy spróbować. Wcisnąć gdzieś kwiatek, postawić doniczkę. Patrzeć, co się dzieje. Może nagle pojawi się więcej trzmieli, może mniej mszyc, a może po prostu będzie ładniej!
A jak już człowiek usiądzie wieczorem na tarasie, po całym dniu biegania, to łatwiej się uśmiecha, gdy z kąta grządki dobiega znajome, leniwe bzyczenie.
Więc sadźcie kwiaty – i między warzywami, i obok. Niech pachnie, niech bzyczy, niech ogródek warzywny będzie żywy i kolorowy!