Gdy działy się przełomowe rzeczy, ja najczęściej myślałem o tym, czy zdążę na ostatni tramwaj albo co jest na obiad. A jednak te wydarzenia gdzieś tam we mnie tkwią. Spróbuję je wygrzebać z pamięci – od najstarszych po te względnie świeże. Zapraszam na bardzo subiektywną lekcję historii.
Lata 70. i 80. to mgliste obrazy z dzieciństwa. Mieszkając praktycznie przy krakowskich Błoniach, musiałem zauważyć msze święte z Janem Pawłem II, choć pierwsze spotkanie w 1979 roku odbyło się, gdy miałem roczek. Za to najbardziej liczne, to w 2002 roku, gdy zgromadziło się 2,5 miliona ludzi – kompletnie mnie ominęło. Wtedy mieszkałem już w innym rejonie Krakowa. No cóż, bycie rekordzistą Europy obyło się bez mojego udziału.
Stan wojenny (1981-1983). Pamiętam wystąpienie generała Jaruzelskiego w czarno-białej telewizji. Przyznam, że nie miałem wtedy pojęcia, co to wszystko znaczy. Dla mnie, dziecka, to była po prostu kolejna, nudna przemowa w telewizji. Prawdziwy wymiar tamtych wydarzeń poznałem później z opowieści taty, który z powodu stanu wojennego musiał zostać w wojsku dwa lata dłużej. Komunizm nie był subtelny – po prostu złamał kręgosłup „Solidarności” i na długie lata stłumił polskie dążenie do wolności.
Płyn Lugola (1986). Po katastrofie w Czarnobylu masowo podawano go dzieciom, by chronić tarczyce przed radioaktywnym jodem. Byłem wtedy uczniem podstawówki (swoją drogą, też przy Błoniach!) i dostałem swoją dawkę. Jak się później okazało, zagrożenie w Polsce było niskie, a płyn Lugola podawano niepotrzebnie. Dziś, dla zdrowia tarczycy, polecam jeść ryby i hodować na parapecie bardzo zdrową rzeżuchę. Smaczniejsza jest. Naprawdę.
Upadek Muru Berlińskiego (1989). Symbol końca zimnej wojny. Z całego tego zamieszania najbardziej zapadła mi w pamięć piosenka Davida Hasselhoffa „Looking for Freedom”. Okazuje się, że do historii można dojść różnymi drogami, także przez muzykę. A tak na serio, mur runął przez błąd w komunikacie prasowym, który wyprowadził tłumy na ulice. Strażnicy, zaskoczeni skalą protestu, w końcu ulegli i otworzyli przejścia.
Pierwsze wolne wybory (1990). To był koniec komunizmu w Polsce i początek transformacji ustrojowej. Zwycięzcą został Lech Wałęsa. Dla kraju, który rok wcześniej opuściły radzieckie wojska okupacyjne, był to historyczny krok.
Rozpad ZSRR (1991). Koniec zimnej wojny i rozpad Związku Radzieckiego otworzyły nowy rozdział w historii. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że Rosja przestanie być imperialnym mocarstwem i otworzy się na zachodnie wartości. Jak widać po 34 latach, po inwazji na Ukrainę – te nadzieje były mocno naiwne. Rosja nadal jest największym zagrożeniem dla pokoju w Europie.
Rozwój internetu, czyli lata 90. i początek XXI wieku. W 2000 roku po raz pierwszy skorzystałem z internetu przez głośny modem dial-up. Potem były lata czatów i forów internetowych, gdzie poznałem wielu wspaniałych ludzi. Dziś te miejsca nie istnieją, a portale społecznościowe, które je zastąpiły, pełne są śmieciowych treści. Trochę szkoda tej pierwszej, pionierskiej sieciowej wspólnoty.
11 września 2001. Wtorek. Informację o atakach na World Trade Center usłyszałem w radiu w pracy. Po powrocie do domu cały dzień spędziłem przed telewizorem, oglądając wiadomości. To był jeden z tych dni, które pamięta się w najdrobniejszych szczegółach.
Śmierć owcy Dolly (2003). Pierwszego sklonowanego ssaka. W Polsce, kraju o silnych tradycjach katolickich, temat był niezwykle kontrowersyjny. Śledziłem go na bieżąco w wiadomościach, zastanawiając się nad granicami nauki. Polska była wtedy jeszcze krajem konserwatywnym, co oznacza, że nowinki technologiczne czy naukowe budziły tam często żywiołowe dyskusje, w które mocno angażowały się autorytety religijne. Poniekąd, dużo się nie zmieniło do dziś.
Śmierć Jana Pawła II (2005). W katolickiej, konserwatywnej Polsce odebrano to jako tragedię narodową. Miałem wtedy nocną zmianę i wiadomość o śmierci papieża usłyszałem w radiu. Był to moment, który na wiele tygodni zdominował życie publiczne.
Początek kryzysu gospodarczego (2007). Między innymi dzięki niemu, siedem lat później, przeprowadziłem się z żoną i dziećmi do Niemiec. Czasem wielka historia ma bardzo bezpośredni wpływ na nasze małe, prywatne życia.
Śmierć Michaela Jacksona (2009). Ta wiadomość wstrząsnęła światem, podobnie jak śmierć Freddiego Mercury’ego w 1991 roku. Tyle że o Freddiem w Polsce, która dopiero co odzyskała niepodległość, mówiło się znacznie mniej. Za to o śmierci Jacksona dudniły wszystkie media bez wyjątku.
Grudzień 2012. Kończył się kalendarz Majów i wszyscy czekaliśmy na koniec świata. Jedni się modlili, inni obstawiali, jak zginiemy. Polska to dziwny kraj – potrafi jednocześnie świętować i modlić się w intencji przetrwania apokalipsy. Ostatecznie świat się nie skończył, a my musieliśmy wrócić do pracy.
I co dalej? Świat po końcu świata.
Wiele wydarzeń pominąłem, a działo się sporo: Holandia jako pierwsza zalegalizowała małżeństwa homoseksualne (2001), wystartował Facebook (2004), UE powiększyła się o 10 krajów (2004), wybrano pierwszego czarnoskórego prezydenta USA (2008), Pluton przestał być planetą (2006), Rosja zaatakowała Gruzję (2008), była katastrofa smoleńska (2010), trzęsienie ziemi i katastrofa w Fukushimie (2011), ogłoszono odkrycie bozonu Higgsa (2012), Rosja zajęła Krym (2014) i zaatakowała Ukrainę (2022), a atak Hamasu na Izrael (2023) doprowadził do ludobójstwa w Strefie Gazy.
Dla was inne wydarzenia mogą być ważniejsze. Wszystko zależy od tego, skąd jesteście, w co wierzycie i czym się interesujecie. Na świecie cały czas coś się dzieje. Dlatego tak ważne jest, żeby umieć odróżnić wiadomości od fake newsów i propagandy. Ale to już temat na zupełnie inny wpis!