TINY GARDEN

Cyniczny wobec życia, poważny wobec warzyw.

Ciągle pada!

Mam już serdecznie dosyć tego zimnego wiatru i nieustannego deszczu! Przecież każdy wie, że wymarzony ogródek warzywny to:

  • Ciepłe promienie słońca.
  • Radosne listki machające do Ciebie w podmuchach wiatru.
  • Soczyste warzywa dojrzewające w idealnym tempie.

A u mnie? Jakiś hydrologiczny eksperyment.

  • Deszcz leje jak z cebra od dwóch tygodni — non-stop!
  • Wiatr pizga jak za cara!
  • Słońce? Pewnie wybrało urlop.

Chciałbym się pochwalić zdjęciami moich plonów, ale pomidory hibernują, marchewki bojkotują wzrost, ogórki nawet nie próbują, a trawa? O, ta ma się znakomicie! Rośnie jak szalona, doskonale wiedząc, że w taką pogodę nie mogę kosić, więc robi mi na złość i rośnie. Zaraza.

Patrzę w lustro i widzę tam mokrego, zmarzniętego faceta, który marzy o słońcu, nienawidzi swojej trawy i zastanawia się, czy 14 dni ulewnej pogody to już oficjalne kryterium depresji sezonowej?

Kończę więc moje dzisiejsze pogodowe narzekanie, zostawiając Was z Waszymi własnymi przemyśleniami. Trzymajcie się ciepło — ja idę szukać gumowych butów i płakać nad swoim ogródkiem.