TINY GARDEN

Cyniczny wobec życia, poważny wobec warzyw.

Która moja cecha jest dla mnie najważniejsza?

Ubrania po prostu nie przestają się brudzić — bo nie, nie da się przeżyć całego życia w jednej koszulce. Uwierz mi. Próbowałem. Nie działa. Nawet jeśli próbujesz przekonać małżonkę, że to Twoja szczęśliwa koszulka i wszechświat się zawali, jeśli kiedykolwiek dotknie detergentu. Wszechświat podejrzanie trwa w najlepsze, a koszulka — już nie.

Dorosłość. Pewnego dnia schyliłem się, żeby coś podnieść, i moje kolano wydało dokładnie taki dźwięk, jak zawias starej szafy. Od tamtej pory moje stawy postanowiły dostarczać darmowe efekty dźwiękowe przy każdym ruchu. Skrzyp. Pełne Dolby Surround.

I teraz — w tym całym chaosie — praniu, które nigdy się nie kończy, stawach, które nie chcą milczeć — jest jedna rzecz, która trzyma mnie w pionie. A przynajmniej sprawia, że wyglądam na zrównoważonego. To cecha, którą najbardziej w sobie cenię. Lubię myśleć, że jestem poważny i psychicznie stabilny.

Wiem — brzmi podejrzanie jak coś, co mówisz gdy kończą Ci się prawdziwe umiejętności. Ale dla mnie to autentyczne. Bo czasem bardzo chcę rzucić żartem, który kompletnie nie pasuje do sytuacji. I tuż przed tym, jak otworzę usta, mózg mówi — Grzegorz, bądź poważny. I słucham. No bo co mam zrobić? Z własnym mózgiem się nie dyskutuje.

Założę się, że znasz to uczucie. Chyba że nie masz na imię Grzegorz — wtedy Twój mózg pewnie mówi coś innego. Mam nadzieję, bo inaczej byłoby to dość niepokojące.

Więc tak — powaga. Psychiczna równowaga. To ten wewnętrzny hamulec, który włącza się tuż przed tym, jak powiem coś kompletnie nie na miejscu. Nie brzmi ekscytująco, ale działa.

Albo po prostu kończą mi się tematy i potrzebowałem pretekstu, żeby ponarzekać na pranie i kolana.