Pamiętacie te prostsze czasy, kiedy po prostu żyliśmy sobie swoimi dziwnymi życiami? Jednego dnia dyskutujesz, czy kupić ten droższy ketchup, a następnego — bach! Jesteś w globalnym thrillerze pandemicznym, gdzie papier toaletowy staje się walutą, a dystans społeczny to rzecz.
Nasz świat zatrzymał się jak wózek sklepowy z zepsutym kołem. Chwytaliśmy się każdej okruszyny normalności:
- Zoomy, gdzie 50% czasu to — jesteś na mute!
- Pieczenie chleba, który mógł zastąpić cegły.
- Udawanie, że ta cisza rodzinna nam się podoba.
A potem nadszedł prawdziwy horror: ludzie gromadzący makaron jak na apokalipsę. Wtedy zrozumiałem, że ten wirus nie tylko zaraża. Zamienia ludzi w zombie.
Znaki były oczywiste:
- Bezmózgie hordy.
- Jęki.
- Puste spojrzenia w odstępie 2 metrów.
A mózgi znaleźć łatwiej niż płyn dezynfekujący w 2020.