TINY GARDEN

Cyniczny wobec życia, poważny wobec warzyw.

Zielona, futrzana istota!

Cześć, kochani! Jak tam wasze nastroje przedświąteczne? Ja mam w tym tygodniu tyle pracy, że nie wiem, czy zdążę zrobić wszystko, co bym chciał. Nie ogarniam nawet czasu na bloga. A wiecie dlaczego? Bo zbliżają się święta, a ludzie wpadają w maniakalny szał. Kupują, wydają, konsumują i oczywiście wyrzucają — a ja muszę ogarniać cały ten bajzel pośrodku. Czasem czuję się jak elf w fabryce chaosu.

Chciałbym się z wami podzielić moimi odczuciami na temat tych ludzi. Wiem, że to nie jest nowa sprawa, bo już wielokrotnie pisałem, że nie lubię ludzi, ale w okresie Świąt Bożego Narodzenia to uczucie się nasila. Teraz to już ich nie cierpię. Wszędzie chaos. W pracy chaos, w sklepach chaos, na ulicach chaos, a na poczcie pewnie też — nie wiem, nie byłem, ale zakładam, że listy latają tam jak renifery.

Lubię swoją pracę. Zwłaszcza wieczorami, gdy mogę na spokojnie usiąść w domu, odstresować się i ponarzekać małżonce, jacy ci ludzie są zgorzkniali, nudni i nienawistni. W takich chwilach lubię napić się kawy, zapalić e-papierosa i pomyśleć, że mógłbym spróbować zrozumieć i zaakceptować ludzi takimi, jakimi są. Mógłbym być bardziej empatyczny, życzliwy i wyrozumiały. Oczywiście, zaraz mi przechodzi i wszystko wraca do normy. Wystarczy, że przypomnę sobie, jacy ludzie są irytujący, paranoiczni i złośliwi. Gdzie się nie ruszyć — tylko różnice, konflikty i problemy.

Taki już jestem. Wam jednak życzę, żebyście znaleźli wspólny język, zainteresowania i wartości. Spróbujcie oddać się refleksji nad sobą i stworzyć atmosferę ciepła, radości i miłości. Wszystkim będzie lepiej i łatwiej. Zwłaszcza Grzegorzowi. Życzę wam wesołych i spokojnych zakupów przedświątecznych — i niech was nie zadepczą w kolejce po karpia.