Piękna pogoda, gdyby nie jesienny katar powiedziałbym, że mamy lato. Idealny czas na kontynuowanie prac w małym ogródku! Poziomki postanowiły zakwitnąć, żeby umilić mi pracę. Bardzo miło z ich strony – chyba mają lepsze serce niż niektórzy ludzie. Ciekawe, czy jeszcze doczekam się w tym roku owoców, czy tylko nadziei?
Co dziś zrobiłem? W sumie zacząłem wczoraj, ale skończyłem teraz. Tunele są wszystkie cztery! Więcej się nie zmieści, bo ogródek jest mały – jak moje zaufanie do prognozy pogody. Ziemia przekopana i nawieziona. Cieszę się bardzo, ale zmęczony jestem pierońsko.
W małej szklarni na doniczki wstawiłem obiecaną moskitierę. Nie może być tak, że jakieś insekty będą sobie wchodzić jak do siebie. Nie ma lekko. Jeszcze postawię zasieki – bo nigdy nie wiadomo, co się czai za płotem.
Do zrobienia został system podlewania kropelkowego. Będzie działał w tunelach, skrzyni i kilkunastu doniczkach. Druga połowa małego ogródka pozostanie podlewana ręcznie – czyli tradycyjnie, ze szlauchem, konewką i przekleństwem. Może kiedyś coś tam zmajstruję, ale obecnie tego nie widzę.
W końcu nadejdzie zima i prace w małym ogródku się skończą. O czym będę bazgrał na blogu? Chyba posprzątam mój mały składzik na narzędzia, nazywam go pierdolnik – miejsce, gdzie logika umiera, a śrubki się mnożą. Możliwe, że zajmę się też porządkowaniem mojej kolekcji kapsli. Będzie o czym pisać – nawet jeśli tylko po to, żeby nie pisać o pogodzie.
2 odpowiedzi