Miałem nic nie robić, a jednak zrobiłem. Sumienie mówiło — zostaw, odpocznij — ale ręce już grzebały w internecie. I znalazłem! U chińczyków — jak zwykle. Trochę tandetne, ale działają dokładnie tak, jak powinny. Chińskie wynalazki. Teraz mam nowy, fantastyczny system do podlewania doniczek! Nawet sąsiad patrzy z zazdrością — albo z niedowierzaniem, trudno powiedzieć.
Całość wymaga jeszcze kilku poprawek, które zauważyłem po przetestowaniu. Na przykład jeden z elementów zachowuje się, jakby był zrobiony z plasteliny, ale może to tylko efekt mojego entuzjazmu. Myślę, że nadchodzące dni będą równie pracowite jak dzisiejsza niedziela — czyli pełne potu, przekleństw i satysfakcji. Bo przecież nie ma nic piękniejszego niż podlewanie doniczek z systemem, który wygląda, jakby był zrobiony przez szalonego inżyniera na urlopie.