TINY GARDEN

Cyniczny wobec życia, poważny wobec warzyw.

  • No cóż. Chciałbym już zrobić kilka potraw z tego, co rośnie w moim ogrodzie! Jestem najbardziej niecierpliwym ogrodnikiem! Uwielbiam patrzeć, co zmieniło się z dnia na dzień.

  • Kilka dni temu rodzice zaskoczyli mnie niezwykłym prezentem – wielkim pudłem pełnym starych klisz z negatywami zdjęć rodzinnych. Negatywy pochodzą z lat 80. i 90., a może nawet starszych czasów. To niesamowite, jak jeden przedmiot może przenieść człowieka w czasie o cztery dekady!

  • Gdzie, kiedy i jak zostałem naznaczony bliznami, to historie, które mogę opowiedzieć tylko ja. To historie i wspomnienia o zdarzeniach, które je stworzyły. Zawsze będę je mieć. Blizny zachowują moją przeszłość i stają się muzeami na moim ciele.

  • W zeszłym tygodniu moja małżonka wpadła na nietypowy pomysł. Siedzieliśmy sobie w słońcu na tarasie, popijając kawę, a moja lepsza połowa stwierdziła — ale by było fajnie, gdyby oprócz grilla była tu też kuchenka gazowa i jakiś blat, żebym mogła gotować na zewnątrz. Jak wiecie, Grzegorzowi nie trzeba dwa razy powtarzać!

  • Grad jest straszny!

    W ostatnią niedzielę nawiedziło mnie całkowicie niespodziewane gradobicie. Skończyło się równie szybko jak zaczęło i trawo może pięć minut. Na pierwszy rzut oka wyrządziło ogromne szkody. Najbardziej ucierpiały cukinie, ogórki i papryki. Mam jednak nadzieję, że wypuszczą nowe liście i odżyją.

  • Wydarzyło się dzisiaj kilka ciekawych rzeczy i zaraz Wam o nich opowiem, ale najpierw coś z innej beczki. Przylatuje do mojego ogródka ogromna czarna pszczoła. Gatunek, który jeszcze niedawno był uznany za wymarły, a po pandemii koronawirusa nagle pojawił się z powrotem.

  • Cześć wierni czytelnicy! Ogródek po fazie zimowej i pierwszych marcowych sadzonkach wkracza w fazę wiosenną, a co za tym idzie, pojawia się więcej roślinek, a nasiona już kiełkują! Mam dziś dla Was całą masę zdjęć i mnóstwo informacji, więc zaczynamy!

  • Marcowe sadzonki!

    Cześć, Kochani Ogrodnicy! Przepraszam za moją dłuższą nieobecność na blogu. Ostatnie dwa tygodnie były naprawdę intensywne, a ja zapominałem się z Wami dzielić moimi ogródkowymi przygodami. Dzisiaj nadrobię zaległości!

  • W moim skromnym ogródku warzywnym, mimo że dopiero koniec lutego, zaczyna się dziać prawdziwa magia. Truskawki, mięta i rabarbar chyba całkowicie oszalały, puszczają już młode, piękne, zielone liście.

  • To znowu ja! Dzisiaj chciałbym się z Wami podzielić moją niesamowitą przygodą, związaną z pogodą. Pewnie zauważyliście, że ostatnio panuje prawdziwy chaos klimatyczny.

  • Cześć dziwaki! W dzisiejszym wpisie chciałbym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami i planami związanymi z moim małym ogródkiem w mieście. Mam nadzieję, że zainspiruję Was do własnych eksperymentów i zabaw z ogrodnictwem. Zapraszam do lektury!

  • Cześć, drugi dzień z rzędu! W tym wpisie chciałbym podzielić się z Wami moimi planami na nowy rok. Nie są to może jakieś wielkie i ambitne cele, ale dla mnie mają duże znaczenie i sprawiają mi radość. Mam nadzieję, że Was też zainspirują i rozbawią.

  • Witajcie moi drodzy! Zbliża się koniec roku, a to oznacza, że czas na podsumowanie tego, co się wydarzyło w moim życiu w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Nie ukrywam, że był to rok pełen niespodzianek, zarówno tych dobrych, jak i tych złych.

  • Witajcie po dłuższej pauzie! Dziś opowiem Wam o moich przygodach z ostatniego tygodnia, który był pełen niespodzianek i wyzwań. Jak wiecie, pogoda w tym roku jest bardzo kapryśna, zwłaszcza tu gdzie mieszkam i nie chce mi dać prawdziwej zimy.

  • Nie uwierzycie, co się dzisiaj stało. Szedłem sobie spokojnie przez mój mały ogródek, marząc o kawie i świętym spokoju, gdy nagle, jak z horroru klasy B, zauważyłem coś dziwnego na jednej grządce. Wśród mulczu i suchych, lekko zgniłych liści wyrastały małe, brudne grzyby polne.

  • Zombie, te przedziwne upiory, stanowią nieodłączny element kultury popularnej, nieustannie ewoluując i przekształcając się na przełomie dziejów. Odległe korzenie tego motywu tkwią w afrykańskich i haitańskich wierzeniach religijnych, gdzie zombie zdefiniowane były jako istoty żywe, odurzone i podatne na kontrolę wprowadzającego je w trans kapłana.

  • Jeżeli jest się osobą wierzącą, Wigilia i Święta Bożego Narodzenia to najpiękniejszy czas w roku. To moment, kiedy można legalnie zjeść 12 potraw i nie mieć wyrzutów sumienia. Spotkania z rodziną, wspólne świętowanie, dzielenie się prezentami i radością — wszystko to brzmi jak przepis na świąteczny sukces. Ale każdy człowiek ma swoje własne tradycje i…

  • Cześć, kochani! Jak tam wasze nastroje przedświąteczne? Ja mam w tym tygodniu tyle pracy, że nie wiem, czy zdążę zrobić wszystko, co bym chciał. Nie ogarniam nawet czasu na bloga. A wiecie dlaczego? Bo zbliżają się święta, a ludzie wpadają w maniakalny szał. Kupują, wydają, konsumują i oczywiście wyrzucają — a ja muszę ogarniać cały…

  • Dżdżownice w ogródku warzywnym to nie tylko pożyteczne, ale i niezwykle ciekawe stworzenia. Wiele osób zastanawia się, czy należy je dokarmiać zimą, gdy temperatura spada i gleba zamarza. Postanowiłem odpowiedzieć na to pytanie, korzystając z informacji zebranych przez ostatni rok — bo kto by nie chciał wiedzieć, jak dogodzić dżdżownicy w styczniu?

  • Prawdopodobnie niewielu z Was wie, że muzyka jest magicznym eliksirem dla ogródka warzywnego. Nie tylko mojego, ale dla każdego ogródka, w którym rosną szczęśliwe rośliny. To, co w rzeczywistości powinno być popartym nauką procesem, pod wpływem dźwięków zamienia się nagle w symfonię zielonych marzeń!

  • Witajcie! W ten weekend zrobiłem coś, co długo odkładałem — posprzątałem specjalne pomieszczenie, które moja małżonka nazywa szopą, gdzie trzymamy śmietniki. Ale ja wiem lepiej, to nie jest zwykła szopa, tylko schron na wypadek apokalipsy zombie! Tak wiem, co myślicie, ale to jest poważna sprawa. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy świat się skończy, a żywe…

  • Jak już wspominałem przy okazji stawiania tuneli foliowych, bardzo powoli biorę się za ogarnianie kolekcji kapsli. Planuję dodać link do strony z listą moich skarbów. Obecnie nic nie jest policzone, ale będzie — kiedyś. Na pewno wrzucę też zdjęcia.

  • Kończy się ładna pogoda, a prace w ogródku prawie na finiszu. Czekam jeszcze na kilka zaworków do nowego systemu podlewania — idą z Chin, więc może zdążą przed wiosną, a może nie. I dobrze, bo przynajmniej mam wymówkę, żeby nie robić nic więcej.

  • Miałem nic nie robić, a jednak zrobiłem. Sumienie mówiło — zostaw, odpocznij — ale ręce już grzebały w internecie. I znalazłem! U chińczyków — jak zwykle. Trochę tandetne, ale działają dokładnie tak, jak powinny. Chińskie wynalazki. Teraz mam nowy, fantastyczny system do podlewania doniczek! Nawet sąsiad patrzy z zazdrością — albo z niedowierzaniem, trudno powiedzieć.

  • Prace trwają, ale już jestem bardzo blisko końca! Z mniej oczekiwanych rzeczy — zakwitły truskawki. W październiku! Chyba chcą mnie zaskoczyć bardziej niż rachunek za prąd. Zostało mi też sporo ziemi po przekopaniu i wyrównaniu miejsca pod tunele. Nie wiedziałem, co z nią zrobić, ale jak zwykle małżonka uratowała sytuację. Mamy teraz piękną, malutką szklarnię…

  • Piękna pogoda, gdyby nie jesienny katar powiedziałbym, że mamy lato. Idealny czas na kontynuowanie prac w małym ogródku! Poziomki postanowiły zakwitnąć, żeby umilić mi pracę. Bardzo miło z ich strony – chyba mają lepsze serce niż niektórzy ludzie. Ciekawe, czy jeszcze doczekam się w tym roku owoców, czy tylko nadziei?

  • Nastał kolejny piękny dzień z łopatą w ręce! Możliwe, że jeszcze Was to dziwi, ale ja kocham pracę w ogrodzie. Dla mnie to nie tylko relaks, ale też legalna forma terapii z elementami siłowni. A satysfakcja? Bezcenna!

  • Co by się stało, gdybym sobie darował i nie zrobił nic w ogródku w piękny słoneczny dzień? Zwłaszcza, jak kurier przyniósł śliczną, małą szklarnię? Byłbym chory! A tak, jestem tylko przeziębiony. Sukces!

  • Moi drodzy, dziś mam zaszczyt ogłosić światu moje najnowsze osiągnięcie — jesienne przeziębienie! Tak, to ten magiczny czas, kiedy mężczyźni na całym globie wreszcie mogą poczuć się jak bohaterowie dramatu medycznego.

  • No i stało się! Pogoda jak z folderu reklamowego, wolny dzień, więc, zamiast leżeć plackiem — wziąłem się za tę mniej wredną połowę ogródka. Trawnik? Prosta sprawa: kosiarka, nawóz i po robocie. Zielono i równo.

  • Jesienne porządki w ogrodzie to nie tylko obowiązek, ale i doskonała okazja, żeby się trochę poruszać, zanim zima zamrozi nam tyłki. Najlepszy moment? Przełom września i października — wtedy jeszcze nie pada non stop, a komary już się wyniosły. Plan na ten czas: przycinanie roślin, wyrywanie chwastów, grzebanie w glebie i ogólne szykowanie małego ogródka…

  • Wkrótce skończy się lato, dnia ubywa, wieczory robią się coraz chłodniejsze, a rośliny zaczynają powoli przekwitać. Cykl życia trwa, a pory roku nieubłaganie się zmieniają. Mój mały ogródek już wkrótce przejdzie jesienną metamorfozę, a wraz z nim również blog i media społecznościowe!

  • Laacher See!

    Moja żona i dzieci zawiązali spisek, żeby wyrwać mnie z mojego ukochanego ogródka warzywnego. Tato, jedziemy nad jezioro — krzyczeli, jakby to była wyprawa życia, a nie zamach na moje pomidory.

  • Wreszcie jakaś zmiana w pogodzie! Na razie ciepło i sucho, ale prognozy już ostrzegają, że to tylko chwilowa łaska niebios. Korzystam, zanim znowu zacznie lać jak z cebra!

  • Deszcz leje jak z cebra, a ja siedzę na tarasie i knuję. Jak podrasować mój mały ogródek na przyszły sezon? Plany mam tak wielkie, że aż się boję, co z tego wyjdzie. Połowę ogródka przekopię, wrzucę kartony, które przyciągną dżdżownice, dorzucę liści, trochę kompostu i innych cudów, żeby ziemia była pulchna i gotowa na wiosenne…

  • Ciągle pada!

    Mam już serdecznie dosyć tego zimnego wiatru i nieustannego deszczu!

  • W mojej głowie!

    Cisza. Spokój. Wszystko spakowane? Ostatnie godziny przed wyjazdem to taki czas, kiedy spokój i harmonia przegrywają z chaosem i szaleństwem. Myślisz, że jesteś już gotowy, ale zaraz przypominasz sobie, że musisz znaleźć jeszcze dziesięć rzeczy, które ostatni raz widziałeś dwa lata temu.

  • Ja, Grzegorz, prawie ogrodnik, otrzymałem dziś tajemniczą paczkę od mojej znajomej z północnych rejonów Wielkiej Brytanii. Już samo otrzymanie paczki z tak egzotycznego miejsca, w którym mężczyźni noszą spódnice (sic!), wywołało we mnie mieszankę ciekawości i radości. Co w niej może być?

  • Rodzicielstwo!

    Ah, rodzicielstwo! Ta piękna podróż, w której cisza nie oznacza chwili wytchnienia, tylko zapowiedź nadchodzącej apokalipsy. Dlaczego jest tak cicho? – pytałem siebie, z sercem walącym jak bęben. To nie było zwykłe milczenie. To była cisza przed burzą. Cisza, która szeptała — uciekaj, dopóki możesz.

  • Laubach Wasserfall!

    Dziś żona z dziećmi życzliwie zaproponowali wycieczkę do lasu. Nie byle jakiego lasu. To była pierwszej klasy — zostawimy tatę samemu sobie — lokalizacja. Wysokie drzewa, podejrzanie głośny strumyk i mnóstwo pułapek na kostki udających urocze kamienie.

  • Pewnego razu w malutkim ogródku rosła pewna ambitna cebula. Marzyła, by zostać największą, najsmaczniejszą cebulą w mieście.

  • Pamiętacie te prostsze czasy, kiedy po prostu żyliśmy sobie swoimi dziwnymi życiami? Jednego dnia dyskutujesz, czy kupić ten droższy ketchup, a następnego — bach! Jesteś w globalnym thrillerze pandemicznym, gdzie papier toaletowy staje się walutą, a dystans społeczny to rzecz.

  • Stałem tak, zachwycony rosnącym ogródkiem, gdy nagle je ujrzałem — maleńkie, czerwone kropki pokusy. Dłoń sama drgnęła, by zerwać choć jedną poziomkę!

  • Pławiłem się właśnie w ziołowej oazie, gdy przyszło olśnienie! Moje rośliny trzeba przyciąć i muszę kupić elektryczną suszarkę, bo nie ma poważnych ogrodników bez przesadnie drogich gadżetów!

  • Planując mój mały ogródek warzywny w mieście, postanowiłem wykorzystać każdą wolną przestrzeń — włącznie z naszą ponurą szopą — obecnie domem dla śmietników i mojej inwestycji w narzędzia ogrodnicze.

  • Moja żona i dzieci dokonały interwencji. Okazało się, że człowiek nie może żyć samym ogródkiem warzywnym — kto by pomyślał? Więc wywlekli mnie, kopiącego i krzyczącego — dobrze, tylko lekko marudzącego — na łono natury.

  • Grzegorz! – tak żona zwraca się do mnie za każdym razem, gdy wpadnę na genialny pomysł. Tym razem dodała, że nie mogę po prostu pójść do lasu i nakopać ziemi do naszych nowych doniczek, uparcie twierdząc, że w tym piachu nic nie wyrośnie.

  • Gdy tylko dotarło do mnie, że chcę założyć ogródek warzywny, pierwsze co zrobiłem, to wmaszerowałem do domu na negocjacje z małżonką. Nie były to łatwe rozmowy. Żona oznajmiła stanowczo, że absolutnie nie mogę uprawiać warzyw, ponieważ jestem łysy jak kolano! Tak, to był jej niepodważalny argument.

  • Pewnego zimowego dnia stałem przed domem i szorowałem śmietnik – gdy nagle uderzyła mnie błyskotliwa myśl. A może by tak zamienić ten smętny skrawek miejskiej zieleni (razem z tarasem, gołymi ścianami i parapetami) w warzywny ogródek?